Rozdział 3
"Obok ktoś wiruje z lustrem
inny ktoś przytula suknię pustą, suknię pustą
dalej w tan orkiestra gra."
~ Grzegorz Ciechowski
Pukam
do drzwi kajuty Rose. Od kiedy byłyśmy dziećmi mamy taki swój rytm pukania.
Jeśli zapukamy tym rytmem to ta druga osoba od razu wie kto to.
Moja
przyjaciółka wyglądała jakby dopiero co wstała z łóżka. Każdy włos na jej
głowie sterczał w inną stronę. Pod oczami widniały ciemne wory. Miała
rozbiegany wzrok.
Gdy
ja chciałam się do niej odezwać, Rose wykonała gwałtowny ruch w moją stronę.
Złapała mnie niezbyt delikatnie za rękę i wciągnęła do pomieszczenia, zamykając
przy tym drzwi.
-
Nie wyjdę tam, Areli - powiedziała z rozpaczą w głosie.
W
tym czasie ja próbowałam dojść do siebie po bliskim spotkaniu z krzesłem, na
które wepchnęła mnie dziewczyna. Gdy przyjaciółka na mnie zerknęła i
zorientowała się co zrobiła, jeszcze bardziej się zatrwożyła. Wyglądała jak
męczennica.
-
Przepraszam - rzekła łamiącym się głosem.
-
Nic się nie stało - chciałam zrobić pocieszający i zachęcający uśmiech, ale nie
wiem, czy mi się to udało.
Rose
odetchnęła z wyraźną ulgą.
-
A teraz mi młoda damo kto tu się boi? - dodałam, żeby rozluźnić atmosferę.
Dziewczyna
roześmiała się jakby przez płacz. Chlipnęła kilka razy, ale od razu się opanowała
i zrobiła zdeterminowaną minę.
-
Nikt.
***
Byłyśmy
z Jackiem umówione w głównym holu. Gdy stanęłyśmy przy końcu długich schodów,
rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie widziałam. Rose założyła ręce i
wysunęła do przodu prawą nogę. Poczekałyśmy kilka minut, ale chłopak się nie
zjawiał.
-
Wiedziałam, że to nie ma sensu. Os się tylko nade mną litował. Biedna bogata
dziewczynka, która chciała się utopić. - Jej ramiona bezwładnie opadły.
Opuściła głowę. Odwróciła się w moją stronę. Wyglądała jakby myślała czy nie
powtórzyć próby skoczenia do wody.
W
tej samej chwili z korytarza za moją przyjaciółką wyszedł Jack. Położył palec
na ustach i podszedł do nas na paluszkach. Wyciągnął ręce przed siebie i zakrył
delikatnie oczy Rose. Zauważyłam, że dziewczyna była zdezorientowana i
rozdrażniona.
-
Nie mam ochoty zgadywać kim jesteś. Na tym statku jest mniej więcej dwa tysiące
dwieście osób. Możesz być kimkolwiek - wykrzyczała.
Wyrwała
mu się z impetem i obróciła się w jego stronę.
-
O! Jack! - Dziewczyna, aż podskoczyła. - Myślałam, że już po nas nie
przyjdziesz.
Rose
zaczerwieniła się, więc jej twarz dorównywała kolorem jej sukience. Mimowolnie
zachichotałam, po czym zostałam obrzucona przez przyjaciółkę morderczym
spojrzeniem. Gdybyśmy było same to pewnie by powiedziała: "Może ty chcesz
zaraz niesamodzielnie wskoczyć do oceanu?".
-
Witam piękne panie - kłonił się nisko przed nami.
Miał
na sobie brązowe spodnie i białą koszulę (no przynajmniej kiedyś była biała).
Włosy miał starannie założone za uszy. Wyraz jego twarzy przypominał mi radość
dziecka, gdy dostanie dużego lizaczka.
-
Witamy panie Dowson - uśmiechnęłam się do niego słodki. Aż dziwne, że moja
twarz nie zamieniła się w ciastko.
Rose
cały czas stała jak wrośnięta w ziemię.
-
Gotowe? - zapytał Jack.
Obie
z Rose pokiwałyśmy zgonie głowami, przez co wywołałyśmy wyraz zadowolenia na
twarzy chłopaka.
-
No to chodźmy - Jack wziął moją przyjaciółkę pod rękę i wyruszyliśmy na zabawę.
***
-
Myślę, że Jack byłby świetnym ojcem - rzuciła jakby od niechcenia Rose.
Jack
w tamtej chwili tańczył z małą dziewczynką, a Rose cały czas się w niego
wpatrywała.
-
Na pewno. Ma wielkie serce - wyraziłam swoje zdanie. - Dziwne instrumenty,
prawda? Na naszych balach takich nie ma.
-
Mhm... - przyjaciółka w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. W pewnym momencie
zaczęła klaskać.
Jack
pochylił się do dziewczynki, z którą tańczył
i powiedziała coś do niej na uszko na co ta kiwnęła główką. Chłopak
podszedł do Rose, wyciągnął rękę w zapraszającym geście i powiedział:
-
Chodź.
-
Co? - zdziwiła się Rose.
-
No chodź - ponaglił ją.
Dziewczyną ujęła jego rękę i
wstała. Dowson pociągnął ją za sobą na parkiet. Rose miała oczy pełne
przerażenia. Chłopak położył jej rękę na plecach i lekko przyciągną do siebie.
Dziewczynka, z którą Jack tańczył wcześniej naburmuszyła się. Jack obrócił
głowę w jej stronę.
-
Ale ciebie i tak najbardziej lubię - krzyknął do niej i się uśmiechnął. Dziewczynka
od razy się rozpromieniła, a Jack i Rose rozpoczęli dziwny, dziki taniec.
Oj...
Gdyby nasze mamy tu były - pomyślałam i pokręciłam głową.
Chłopak
wciągnął moją przyjaciółkę na podwyższenie i zaczął tak jakby stepować. Rose
popatrzyła na niego i zamyśliła się na chwilę. Po chwili przyjaciółka ściągnęła,
rzuciła je jakiejś kobiecie i zaczęła tańczyć podobnie do Jacka. Miała z tego
tyle radochy. Czemu ja nie miałabym zacząć się bawić jak już tu jestem? Może
najpierw zacznę od klaskania. Klaskałam do rytmu muzyki. Cieszyłam się i
śmiałam z radości Rose. Gdy Jack wziął Rose za ręce i zaczęli się kręcić dookoła
było już tylko słychać radosne piski dziewczyny.
Kiedy
para skończyła się wygłupiać poszliśmy z Jackiem się napić. Podeszliśmy do stolika,
gdzie dwóch mężczyzn siłowało się na rękę. Jack podał nam napoje, a później wziął
jeden dla siebie. Rose zaczęła pić duszkiem, a Jack popatrzył na nią ze
zdziwienie.
-
Co? - zapytała przyjaciółka - Myślisz, że dziewczyna z pierwszej klasy nie umie
pić?
Zachichotałam,
ale zostało mi to brutalnie przerwane przez faceta, który popchnął Dowsona,
przez co obie zostałyśmy pochlapane naszym własnym napojem. Jack złapał owego
mężczyzną za koszulę i odepchnął go od nas.
-
Wynoś się - rzucił do faceta z odrazą w głosie, a później zwrócił się do nas. -
Nic wam niej jest?
-
Nie - odpowiedziała Rose i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Później
moja przyjaciółka zaczęła się jeszcze popisywać tym co wyniosła z baletu, a w
rezultacie Jack musiał ją łapać, żeby nie skręciła sobie karku. Wszyscy
poszliśmy się bawić w wielkim kole na parkiecie, więc zapomniałam już
doszczętnie o całym świecie.
***
Myślę, że teraz już rozdziały będę zamieszczać co tydzień. Następny będę chyba pisać w przerwach, bo idę od jutra na pieszą pielgrzymkę, więc trzymajcie za mnie kciuki. Mam nadzieję, że spodobał się wam ten rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze. Całuję :* ~ Autorka
***
Myślę, że teraz już rozdziały będę zamieszczać co tydzień. Następny będę chyba pisać w przerwach, bo idę od jutra na pieszą pielgrzymkę, więc trzymajcie za mnie kciuki. Mam nadzieję, że spodobał się wam ten rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze. Całuję :* ~ Autorka